bosie |
szlifujący się |
|
|
Dołączył: 03 Cze 2006 |
Posty: 82 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: z Bialegostoku |
|
|
|
|
|
|
A ja pewna nie jestem, czy cos takiego jak wena istnieje. Bo niby tak, owszem, ale wtedy lepiej, przyjemniej sie pisze, milej jakos, ale efekty jakies tam wyjatkowe nie sa (okay, raz, napisalam opowiadanie - aczkolwiek krotkie - na lekcje polskiego, i jemu moznaby przyznac wyzsza jakosc), po prostu zasadniczo to, co zwykle. Najlepiej, jak w dlugi weekend zalozylam sobie, ze bede pisac chociaz pare zdan kazdego wieczora, pisalam, i to bardzo efektownie wyszlo, a i tzwana wena niepotrzebna sie okazala. (: Chyba, ze to byla wlasnie wena, bo sklasyfikowac, okreslic jej nie potrafie. Ale to chyba jednak wole nazwac konsekwencja.
A wena, ta od pomyslow, to u mnie zawsze przed snem, to znaczy, leze, prawie spie, i bach! - arcypomysl, no, albo w kosciele. Umysl/mozg jak kto woli, sie nudzi i...
Aczkolwiek lepiej i milej pisze sie mi takze przy muzyce, no i wieczorami, koniecznie. Zapal mam tez po dlugim spacerze, i gdy mam sto tysiecy waznych rzeczy do roboty. ;) |
|