Angel |
szlifujący się |
|
|
Dołączył: 09 Paź 2005 |
Posty: 91 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
|
|
Gniot!
Dziwne to uczucie. Siedzieć i po prostu patrzeć w niebo. Wydawać by się mogło, że to coś normalnego. Ale nie. Zwłaszcza kiedy czujesz, że ktoś znajduje się blisko. Przenika do twoich myśli, odczytuje je. Próbuje odgadnąć co czujesz. A może ja nie chcę odkrywać moich uczuć przed światem? Może to mój osobisty skarb? Tak. Chcę to ukrywać. To moja własność. Tylko ja nią rozporządzam. Ja decyduję komu ją powierzam. To moje.
Nie wytrzymam tego milczenia. Nie mogę pozwolić, aby ktoś, lub coś – to nie ważne – wdzierało się do mojego umysłu. To przecież niedorzeczne. To moje... To moje... To moje!
Nie pozwolę. Dobrze. Odezwę się. Bez żadnego wstępu, bez przywitania. Powiem prosto z mostu. Przecież na tym polega prawdziwa rozmowa... z niczym?
Pełnym pogardy, odważnym głosem mówię:
Wyczuwam Cię.
Tak, wiem. Jestem istotą wyczuwalną, ale niewidzialną.
To takie trudne. Zagłębić się i zrozumieć, niby tak prostą wypowiedź. Pozwól mi się zastanowić. Można być wyczuwalnym, słyszalnym, ale niewidzialnym? W żadnym wypadku.
Czary? Nie. Nie istnieje coś takiego jak czary. Więc, któż to mówi? Kto się ukrywa?
Czy to żarty? Czy ty ze mnie kpisz? Pokaż się, wyjdź z ukrycia. Boisz się?
Czego miałabym się bać? Mówiłam już. Jestem istotą wyczuwalną, ale niewidzialną. Nie ukrywam się. Stoję tuż przy tobie. Szeptam te słowa do twojego ucha. Nikt inny ich nie usłyszy. One są skierowane do ciebie. Tylko i wyłącznie.
Znów potrzebuję ciszy, aby to przemyśleć. Dobrze, powiedzmy, że jestem w stanie jej uwierzyć. Zapomnijmy o tym, że jej nie widzę. Będę zachowywał się tak, jakby była normalnym człowiekiem. Przecież nim jest. Na pewno. Czy może być kimś innym? Może wystarczy po prostu zapytać? Odzywam się więc :
Kim jesteś?
Zwą mnie Natchnieniem – istotą idealną, wolną, nikomu nie podlegającą.
Skąd pochodzisz?
Z krainy o nazwie Nigdzie.
To daleko stąd?
Nie wiem. Ona znajduje się nigdzie. Przenosi się z miejsca na miejsce. Kiedy potrzebuje, przenoszę się do niej.
Tak po prostu?
Tak po prostu.
Ty jesteś jej władczynią? Do ciebie ona należy?
Ona śmieje się perliście. Speszyła mnie. Co ja takiego powiedziałem?
Oczywiście, że nie. To kraina wszystkich istot idealnych. Nie należy do mnie. To własność nas wszystkich. Każdy jest władcą.
Jakie one są? Te inne istoty?
Takie jak ja. Na pewno je spotkałeś. Również niewidzialne. Tylko wyczuwalne.
Zapada cisza, przerywana cichym wiatrem. Znów potrzebuję chwili ciszy. Muszę to przemyśleć. Czy to wszystko jest możliwe?
Czy do wszystkich przychodzisz?
Nie. Choć staram się. Niestety, niektórzy ludzie mnie odrzucają. Nie pozwalają dojść do siebie. Przez chwilę myślałam, że ty też taki jesteś. Miałam już odejść. Wtedy, odezwałeś się.
Wydaje mi się, że się uśmiecham. Jednak nie jestem taki głupi. Wiem, kiedy się odezwać. Pomyśleć, że byłem niezadowolony z jej przyjścia. Ona włamywała się do moich myśli. Może mi się to tylko wydawało? Może ona istnieje tak silnie, że mój umysł ją wyczuł? Może to on sam się dla niej otworzył?
Czyli nie jestem szarym człowiekiem? Wyróżniam się?
Nikt nie jest szary. Wszyscy się wyróżniają. Każdy jest inny.
Ale do innych nie przychodzisz. Ci ludzie, którzy nie dopuszczają cię do siebie, są szarzy, samotni. Do nich nikt nie przychodzi.
Przychodzi. Są samotni, więc Samotność ich odwiedza.
Znów muszę przetrawić te myśli. To takie proste słowa, a posiadające tak głębokie znaczenie. To coś więcej niż słowa? Chyba nadszedł czas na najważniejsze pytanie.
Co tu robisz?
Przybyłam, aby obdarzyć cię natchnieniem. Po to jestem.
Co mam robić?
Nie wiem.
Pomóż. Podpowiedz.
Namaluj coś.
Nie potrafię.
Ona nie odzywa się. Ta cisza jest taka okropna. Może ona odeszła? Uraziłem ją?
Jesteście tacy dziwni. – odzywa się w końcu.
Kto?
Wy – ludzie. Myślicie, że malować to znaczy wziąć pędzel w rękę, pociągnąć i zostawić kreskę. A przecież wystarczy namalować słowa. Słowa, które ułożą się w całość. Stworzą dzieło – obraz. Przecież, każde wyjątkowe. Piękne. Jeśli wymknie się przypadkiem, utworzy dzieło. Niezapomniane. Wspaniałe.
Po raz któryś z kolei zapada milczenie. Muszę to przemyśleć. Dobrze, że daje mi czas. Mówi tak mądrze, choć prosto. Tak zrozumiale. Jednak wiem, że ma to swoje głębsze znaczenie. Wystarczy go poszukać.
Spróbuję coś napisać.
Ona milczy. Wydaje mi się, że się uśmiecha. Jak ona może wyglądać? wysoka, smukła blondynka? Nie wiem. Miałem pisać. Więc piszę.
***
Napisałem. – mówię.
Przeczytaj.
Gnając w dal,
bez celu
rozmyślając o niezrozumieniu
znajdziesz krainę wielką
zbyt piękną, aby była prawdziwą
znikającą w świecie marzeń
próbujesz ją schwytać
lecz cóż...
nie zdążysz już...
niestety.
Wiesz, zawsze chciałem coś napisać. Jednak nie potrafiłem. Zawsze były to tylko puste słowa...
Słowa nie są puste. Każde jest wyjątkowe.
Może masz rację. Nigdy nie byłem zadowolony z tego, co napisałem. A teraz... Można powiedzieć, że jestem dumny. Wiem, że nie jest to wiersz równy dziełom Norwida, ale jednak... On jest mój. To moje uczucia. Ułożone w słowa.
Cieszę się – ona odpowiada tylko.
To dzięki Tobie. Przyszłaś.
Wydaje mi się, że się uśmiecha.
Po to jestem. Teraz odchodzę.
Wiesz – zatrzymuję ją – Nawet gdybyś była widzialna, nie zobaczyłbym cię. Nie potrafię ujrzeć prawdziwego piękna. Jestem ślepy.
Kiedyś Ci się to uda...
Kiedy?
Nie słyszę odpowiedzi. Odeszła.
Nie wyczuwam cię.
Czy ta rozmowa była prawdziwa? Chyba tak. Przecież trzymam w dłoni kartkę z napisanym wierszem. Wspaniałe to przeżycie. Chciałbym porozmawiać z nią jeszcze raz. Może kiedyś.
Teraz to patrzenie w niebo nie wydaje mi się takie dziwne. Dlatego, że jej już nie ma? Dlatego, że odeszła? Może... Szkoda. |
|