Caroline |
szlifujący się |
|
|
Dołączył: 27 Maj 2006 |
Posty: 60 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
|
|
Właściwego tytułu wciąż brak. Wszystkie sugestie i uwagi mile widziane. Na pierwszy ogień wrzucam prolog, niech mu tu się wisi długo i szczęśliwie. ;)
***
Od XIIw. Irlandia była okupowana przez Anglików. Stosowano tzw. metodę "plantacji", czyli oddawania ziemi irlandzkiej Anglikom, by sobie podporządkować tę wyspę. Rdzennym mieszkańcom narzucono chrześcijaństwo. Po Chwalebnej Rewolucji Oliver Cromwell zmienił nieco "status" okupacji - czerpiąc zyski z pracy Irlandczyków. W XVIII i XIXw. Irlandię nawiedziły plagi głodu - podczas jednej z nich do USA wyemigrowało aż 1 000 000 mieszkańców Irlandii! Po I WŚ udało się uzyskać jako taki kompromis - prawie cała Irlandia stała się niepodległym krajem, jedynie hrabstwo Ulster zostało przyłączone do UK. Był to powód wojny domowej. Po kryzysie związanym z wojnami światowymi te gorące nastroje w narodzie wykorzystały partie Sinn Feyn i Fianna Fail (IRA to niegdysiejsze zbrojne ramię tej pierwszej). W latach 60-tych protesty i walki nasilały się tak bardzo, że w 1969r. do Ulsteru wkroczyły wojska brytyjskie. Konflikt ostatecznego rozwiązania doczekał się dopiero w latach 90-tych minionego stulecia.
Tyle tła historycznego.
***
Irlandia, 1969r.
Paszport prześlizgnął się po równym blacie i zatrzymał kilka centymetrów przed dłonią urzędniczki. Ta sięgnęła po niego i otworzyła go, prezentując zadbane paznokcie.
Bez problemu odnalazła właściwą stronę, tę ze zdjęciem. Z małej, czarno-białej fotografii uśmiechała się do niej trochę pulchna dziewczynka z wyraźnie zarysowanymi brwiami i zadartym nosem. Tuż przed nią stał oryginał w całej swej wątpliwej okazałości: dość długie, niedbale splecione brązowe włosy, wysoko uniesiony podbródek, szare oczy osadzone w bladej twarzy.
- Charlotte Ravish? – upewniła się.
Potwierdziłam. Niestety, moje nazwisko było absolutnym przeciwieństwem mej skromnej osoby. Bo cóż można byłoby uznać we mnie za coś czarującego?...
Mama popchnęła mnie delikatnie w stronę bramki. W jednej ręce trzymałam paszport, w drugiej kartkę z adresem Mathildy – chociaż obie doskonale wiedziałyśmy, że nigdy nie napiszemy do siebie żadnego listu.
Obróciłam się na chwilę; teraz cała procedura, niezbędna przy przekraczaniu granic, a wzmocniona od czasu zaognienia konfliktu, powtarzała się z moim bratem w roli głównej. Jonathan przyglądał się krytycznie urzędniczce, zupełnie jakby to on ją sprawdzał, nie zaś odwrotnie. On również odziedziczył po ojcu ciemnobrązowe włosy i barwę tęczówek. Nie tak dawno świętował piąte urodziny, ale tliła się w nim szczególna powaga, co sprawiało, że uznawano go za siedmio-, ośmiolatka. Kobieta siedząca za szybą wyraziła swoje wątpliwości co do podanej w dokumencie daty urodzenia, ale szybko wręczyła mu paszport i wyciągnęła rękę po kolejny.
Liam Ravish pochylił się, by mogła porównać jego twarz ze zdjęciem w dokumencie. Był wysoki, a choć jego twarz poszarzała od zmęczenia, wciąż uznawano go za dosyć przystojnego mężczyznę. Miał swoje poglądy na większość spraw i zmiana opinii przychodziła mu z trudem. Uśmiechnął się lekko i wziął z blatu swój paszport, przez krótką chwilę prezentując charakterystyczny element swojej postaci; dłonie. Zadbane, przyzwyczajone do pracy z ołówkiem. Był przecież architektem.
Zgodnie z informacją wypisaną na tabliczce, powinniśmy zawczasu przygotować dokumenty. Jednak Scarlett Ravish zaczęła szukać paszportu dopiero przy blacie. Stojący za nią ludzie zaczęli cmokać ze zniecierpliwieniem. Wreszcie mama wyjęła książeczkę i podała ją urzędniczce, uśmiechając się przepraszająco. Miała brązoworude włosy, sięgające ramion i odrobinę kręcone; czarno-białe zdjęcie nie oddawało intensywnego błękitu jej oczu. Wyglądała – co tu dużo mówić – jak typowa Irlandka.
Otrzymała dokument z powrotem i schowała go do torebki.
- Już czas – powiedziała cicho, bez emocji, a drobne zmarszczki wokół oczu i ust pogłębiły się na chwilę.
Po raz ostatni obróciłam się. Gdy wspięłam się na palce i przekrzywiłam trochę głowę, mogłam dojrzeć masywne szklane drzwi, a za nimi zniekształconą ulicę Belfastu i zgniłozielone, niewyraźne sylwetki żołnierzy. Po drugiej stronie znajdowały się takie same drzwi – deformowały widok na nieprzychylną zatokę, biały, pokryty zaciekami kadłub promu i rozkołysane stalowoszare morze.
c.d.n. |
|